Informacje prasowe
Kiedy przedsiębiorca stara się o kredyt dla swojej firmy lub dla siebie prywatnie i bank weryfikuje jego wiarygodność finansową, to taka procedura ani go nie dziwi, ani nie uraża, ani nie odstrasza. Inaczej jest, jeśli sam ma sprawdzić partnera biznesowego, któremu chce sprzedać produkty lub świadczyć dla niego usługi z odroczonym terminem płatności. Od razu w jego głowie pojawia się mnóstwo wątpliwości i zastrzeżeń, czy powinien tak czynić. I to mimo powszechnej świadomości, że zatory płatnicze to duży problem, a banki takich kłopotów nie mają.
Adam Łąckiprezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej
Tłumaczenia dlaczego nie biorą przykładu z banków są różne w zależności od wielkości przedsiębiorstwa. Właściciele średnich firm mówią wprost – banki są zobligowane do sprawdzania klientów przed udzieleniem finansowania, a oni nie mają takiego obowiązku. W ten sposób odpowiedział blisko co czwarty przedsiębiorca, który zatrudnia od 50 do 249 osób. Z kolei właściciele małych firm (10-49 pracowników) zasłaniają się zbyt małą liczbą pracowników, aby ktoś z załogi mógł zająć się sprawdzaniem kontrahentów. 23 proc. ufa, że klient im zapłaci, bo dotąd zawsze płacił i jeszcze nigdy nie zdarzyło im się na natrafić na nierzetelnego płatnika. A jak tłumaczą się mikroprzedsiębiorcy?
Ich podejście jest jednocześnie zadziwiające i zaskakujące. Kiedy spytaliśmy ich o to, dlaczego nie biorą przykładu z banków i nie weryfikują swoich kontrahentów, odpowiadają niemal zgodnie: bierzemy wszystkie zlecenie, nie myśląc przy tym o ewentualnym ryzyku braku płatności. Jak widać, liczy się dla nich wyłącznie zysk. I słusznie, bo po to się prowadzi firmę, aby wypracować zysk. Ale szkoda, że w tym toku rozumowania brakuje podstawowej kwestii – braku pewności, że klient faktycznie wywiąże się z płatności. A dla mikrofirmy nawet jedna niezapłacona faktura może być powodem utraty płynności finansowej, kilka przyczyną upadłości.
Mirosław Sędłakzarządzający programem Rzetalna Firma
Ciekawe wnioski przynosi także analiza odpowiedzi firm w podziale na branże, w której prowadzą one działalność. Firmy produkcyjne najczęściej nie biorą przykładu z banków i nie sprawdzają kontrahentów ponieważ ufają, że klient im zapłaci (27 proc.). W firmach zajmujących się handlem najpopularniejsze są dwie odpowiedzi - „nie sprawdzają, bo ufają, że klient zapłaci” oraz „nie sprawdzają, bo mają stałych kontrahentów”. Obie zaznaczyło po 16 procent ankietowanych. Z kolei w przypadku przedstawicieli branży usługowej najwyższy jest odsetek przedsiębiorców, którzy nie chcą, bądź nie potrafią odpowiedzieć na to pytanie.
Wyniki badań sugerują, że wielu przedsiębiorców - niezależnie od branży - powinno znaleźć czas i uczciwie odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego nie sprawdzają kontrahentów. Firmy mocno skupione na pozyskiwaniu nowych klientów i umów często zapominają o ryzyku. Zdarza się więc, że na szali kładą nie tylko dochód z konkretnego zlecenia, ale również kontynuację działalności. Sprawdzanie kontrahentów - zarówno tych potencjalnych, jak i obecnych - pomaga znacznie ograniczyć to ryzyko. Korzyści są więc wymierne - zysk w ujęciu finansowym, ale również spokojniejszy sen.
Mirosław Sędłak