INFOLINIA: 71 74 74 700
czynna pon.-pt. 7:30–18:00
(Infolinia ogólna Kampanii KRD)

Skontaktuj się z nami

Informacje prasowe

decorative image
Piątek, 22 grudnia 2023 r.
Unia Europejska nie odzyska za nas pieniędzy. 9 na 10 firm nie upomina się o zapłatę
Zatory płatnicze w Unii Europejskiej stały się na tyle dotkliwe, że Komisja Europejska postanowiła wdrożyć poprawki do obowiązującej w UE od 2011 roku ustawy o opóźnionych płatnościach. KE chce zaostrzyć przepisy, wprowadzając rozporządzenie, które zobowiązywałoby firmy do podawania na fakturze terminów płatności nie dłuższych niż 30 dni i przewidywało kary za zwłokę w wysokości co najmniej 50 euro za każdą transakcję handlową. Polscy eksperci zmiany popierają, choć zwracają uwagę, że żadne przepisy nie ograniczą zjawiska, jeśli przedsiębiorcy nie będą ich faktycznie wykorzystywać.
Problem zatorów płatniczych w firmach dotyczy także Polski. Z danych Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej wynika, że zaległości płatnicze polskich przedsiębiorstw na koniec października br. sięgnęły 9,7 mld zł, czyli o 1,35 mld zł więcej niż rok temu. 69 proc. dłużników to jednoosobowe działalności gospodarcze, przypada na nie 58 proc. całego zadłużenia.

Trzy grupy dłużników

Powodów niepłacenia faktur w terminie przez firmy jest wiele. Kontrahenci opóźniający regulowanie zobowiązań uzasadniają to przede wszystkim obecną sytuacją gospodarczą m.in. kryzysem, wysoką inflacją, rosnącymi cenami prądu, gazu, paliwa. 71 proc. wierzycieli przyznaje, że takie tłumaczenia się pojawiają, a 53 proc. traktuje je jako wiarygodne. Jednocześnie 31 proc. uważa, że to wymówki, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.

Z doświadczeń Krajowego Rejestru Długów wynika, że istnieją trzy grupy dłużników.

Pierwsza to ludzie nieuczciwi, którzy w imieniu firmy zamawiają towar lub usługę z góry zakładając, że nie zapłacą. Różnią się tylko taktyką działania. Jedni po prostu nie płacą, zupełnie się z tym nie kryjąc, inni szukają pretekstu, żeby uzasadnić niepłacenie. W budownictwie, gdzie na problem z płynnością wskazuje 62 procent firm, częstą wymówką jest to, że zawierane umowy nie są wystarczająco precyzyjne.

Adam Łącki,
prezes Zarządu Krajowego rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej


Druga grupa to firmy, które faktycznie wpadły w tarapaty i nie mają pieniędzy, by opłacić wszystkie faktury. Ostatnia to dłużnicy, którzy finansują swoją działalność kosztem kontrahentów tak długo, jak się da. Mają pieniądze, ale przeciągają terminy płatności pod byle pretekstem, obracają nimi i finansują swoją bieżącą działalność. Płacą dopiero, gdy podejmie się wobec nich zdecydowane działania windykacyjne.

Prawo a praktyka

Poprawki zaplanowane przez KE mają przede wszystkim przeciwdziałać narzucaniu małym firmom niekorzystnych warunków transakcji przez dużych kontrahentów. Na początek dyrektywa objęłaby największe firmy i instytucje rządowe, a dopiero rok później mikrofirmy. Rozporządzenie ma być zatwierdzone w lutym 2024 roku, a głosowanie na sesji plenarnej odbędzie się dwa miesiące później, w kwietniu. Eksperci KRD i Kaczmarski Inkasso wskazują, że takie regulacje są potrzebne, ale same przepisy to nie wszystko.

Zatory płatnicze to olbrzymi problem, więc mądre regulacje są potrzebne, bo pozwalają ograniczać to zjawisko. Zmiany zaplanowane przez KE mają kilka niedociągnięć. Po pierwsze, wysokość odsetek za zwłokę opisana w projekcie jest niższa niż obecnie stosowana w Polsce. Teraz kwota rekompensaty za opóźnienie płatności jest w naszym kraju zróżnicowana, jej ujednolicenie do 50 euro odbyłoby się ze szkodą dla części wierzycieli. Po drugie, rozporządzenie niewystarczająco precyzuje, jaka jest „rozsądna rekompensata”, która należy się za opóźnienie płatności.

Jakub Kostecki,
prezes Zarządu firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso

Najistotniejsze jest jednak to, żeby ci, dla których prawo jest tworzone, chcieli z niego korzystać. A, jak wynika z badań ankietowych Kaczmarski Inkasso wśród MŚP, mali przedsiębiorcy z dużym opóźnieniem upominają się o zapłatę. Dopóki nie zmienią swojej postawy, żadne regulacje tego nie załatwią. Zwłaszcza że termin zapłaty na fakturze to jedno, a faktyczne uregulowanie zobowiązania to drugie. Tymczasem 9 na 10 mikro-, małych i średnich przedsiębiorstw zwleka przynajmniej kilka dni po terminie zapłaty, zanim zwróci się o zaległą kwotę do zleceniodawcy, a co 5. monituje dopiero po upływie kilku tygodni.

Trzeba pamiętać, że kwota z niezapłaconej w terminie faktury to właściwie bezpłatny kredyt, którym firmy finansują działalność partnerów kosztem swojego biznesu. Zaskakujące, że aż 44 procent przedsiębiorców akceptuje takie działanie. Według naszego badania największą tolerancją wobec nieuregulowanych faktur wykazują się przedstawiciele branż produkcyjnej, budowlanej i transportowej. Najmniej aprobuje je sektor usługowy i handlowy.

Jakub Kostecki
Jak wynika z badania, przedsiębiorstwa czekają na zapłatę średnio 22 dni od upływu terminu wskazanego na fakturze. Ale wszystko zależy od branży, w jakiej działają. Największą cierpliwością muszą wykazać się przedstawiciele budownictwa – przeciętne spóźnienie wynosi tam 27 dni, natomiast w handlu mniej niż średnia, bo 18 dni.