Informacje prasowe
Jak wynika z danych Urzędu Komunikacji Elektronicznej, w ubiegłym roku dostarczono w Polsce 921,6 mln przesyłek kurierskich i tradycyjnych paczek pocztowych. To wzrost o 14,5 proc. r/r. Wraz ze wzrostem rynku KEP (usługi kurierskie i pocztowe) rośnie też zapotrzebowanie na osoby wykonujące zawód kuriera. Według agencji pracy Randstad, większość przedsiębiorstw kurierskich pozyskuje do współpracy osoby prowadzące własną działalność gospodarczą i posiadające samochód. Są to kierowcy samozatrudnieni (na kontraktach B2B) zajmujący się transportem przesyłek między sortowniami a oddziałami oraz bezpośrednio do odbiorców, realizujący tzw. usługi logistyczne ostatniej mili.
Rzetelni w dostawach, ale nie w płatnościach
Samozatrudnienie kurierów ma wiele korzyści, ale jest też przyczyną ich problemów finansowych. Osiągnięcie odpowiedniego dochodu wymaga bowiem poniesienia kosztów. Kiedy są one wyższe niż przychody, firma może stracić zdolność do regulowania zaciągniętych zobowiązań finansowych.
W Krajowym Rejestrze Długów widnieje 1180 przedsiębiorstw wykonujących działalność pocztową i kurierską, zadłużonych na 34,3 mln zł. Przeważająca większość z nich, bo 75 proc., to jednoosobowe działalności gospodarcze, czyli osoby pracujące jako podwykonawcy dla dużych firm. Ale nie tylko, bo 1/4 wszystkich dłużników to spółki prawa handlowego, które mają ponad 10 mln zł przeterminowanych zobowiązań finansowych.
Współpraca B2B zamiast etatu w branży KEP ma wiele zalet, ale wiąże się z koniecznością założenia jednoosobowej działalności i zakupu pojazdu. W tym celu wielu samozatrudnionych zaciąga kredyt lub leasing. Dopóki kurierzy otrzymują zlecenia przewozów i zapłatę za swoje usługi, dopóty terminowo regulują zobowiązania. Problemy pojawiają się, gdy zleceniodawcy zaczynają ciąć koszty i kwestionować dotychczasowe cenniki, albo gdy przestają płacić za realizację dostaw. Wtedy kurierzy popadają w długi.
Adam Łąckiprezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej
Kurierzy są winni przede wszystkim instytucjom finansowym (bankom, firmom faktoringowym i leasingowym) – 19,3 mln zł oraz firmom wykonującym usługi doradcze w zakresie prowadzenia działalności gospodarczej i zarządzania – 6,2 mln zł. Nie regulują też w terminie opłat za wynajem samochodów – 1,1 mln zł, administrowanie biurem – 1,2 mln zł, usługi transportowe – 2,8 mln zł czy handlowe – 1,6 mln zł.
Dostawcy z największym zadłużeniem kursują w województwach: mazowieckim (7,5 mln zł), śląskim (4 mln zł) i dolnośląskim (3,3, mln zł). Z kolei płatnicy, którzy posiadają najniższe zadłużenie w KRD, dostarczają paczki w województwach: lubelskim (324 tys. zł), podlaskim (410 tys. zł) i lubuskim (642,1 tys. zł).
Średni dług jednej firmy kurierskiej to 29 tys. zł, ale są regiony w kraju, jak np. województwo opolskie, w którym średnie zadłużenie przedsiębiorstwa z branży KEP wynosi blisko 130 tys. zł. Stamtąd też pochodzi rekordzista – jednoosobowa działalność gospodarcza zadłużona na 2,3 mln zł wobec m.in. firmy wynajmującej furgonetki.
Handel nie płaci kurierom za dostawy
Rzetelność firm kurierskich ma, jak widać, dwa oblicza. Terminowość w dostarczaniu paczek to jedno, a regulowanie zobowiązań finansowych na czas to zupełnie inna sprawa. Kondycja finansowa tych podmiotów z jednej strony jest efektem tego, jak zarządzają własną płynnością finansową, a z drugiej – na jakich partnerów biznesowych trafią. Bo gdy inne firmy nie płacą im za dostawy, to również one same stają się niewypłacalne.
Katarzyna Starostkaekspertka Rzetelnej Firmy
Według danych KRD inne firmy są winne kurierom 27,1 mln zł. To niemal 80 proc. łącznego zadłużenia branży KEP. A liczba niesolidnych płatników wynosi 4269 firm, czyli 3,6-krotnie więcej niż zadłużonych dostawców przesyłek.
Liderem wśród dłużników jest branża handlowa. W tym sektorze 2284 firm ma do zapłaty 15,1 mln zł za usługi pocztowe i kurierskie. Drugim dużym dłużnikiem KEP jest przemysł (3,1 mln zł), a następnie branża TSL (blisko 3 mln zł).
Z badania „Relacje między kontrahentami po zleceniu windykacji”, przeprowadzonego na zlecenie firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso w 2021 r., wynika, że najmniejsze firmy podchodzą do odzyskiwania należności od partnerów biznesowych z dużym dystansem i mają problemy z egzekwowaniem zapłaty za swoją pracę. W porównaniu z przedsiębiorstwami zatrudniającymi ponad 10 pracowników, mikrofirmy częściej prowadzą windykację na własną rękę.
Zdecydowana większość, bo ponad trzy czwarte JDG-ów, korzystała z usług profesjonalnych firm windykacyjnych wobec mniej niż 5 procent swoich dłużników. Takie wnioski przyniosło badanie na mikroprzedsiębiorcach, a potwierdza je nasza praktyka. Obserwujemy, że najmniejsze firmy, w tym jednoosobowe działalności gospodarcze, rzadko przekazują do windykacji swoje należności. Główny powód to obawa przed utratą kontrahenta. Zlecenie odzyskania należności profesjonalistom to jasny sygnał dla otoczenia, że przedsiębiorca dba o swoje finanse.
Jakub Kosteckiprezes zarządu Kaczmarski Inkasso