Informacje prasowe
Motoryzacja, podobnie jak inne gałęzie gospodarki, nie ustrzegła się problemów wywołanych przez epidemię koronawirusa. Od marca ubiegłego roku zadłużenie przedsiębiorstw z tego sektora wzrosło o 70,1 mln zł, a liczba dłużników zwiększyła się o 101 firm. Rozpędzony kryzys uderza w warsztaty, producentów i sprzedawców. Ich długi przekraczają już 446 mln zł, a wszystko wskazuje na to, że trudna sytuacja branży moto utrzyma się jeszcze przez co najmniej kilka miesięcy.
Niepewna przyszłość motoryzacji
Brak komponentów, zakłócenia w łańcuchach dostaw, niedostępność, a przy tym również wysokie ceny surowców i stali okazały się dużym wyzwaniem dla branży. Większość producentów pojazdów i komponentów, zwłaszcza w ostatnim czasie, musiała częściowo lub całkowicie ograniczyć produkcję. Spadki w sprzedaży odnotował też sektor handlu i usług motoryzacyjnych. W magazynach wielu hurtowni brakuje części i podzespołów do naprawy samochodów. Konsekwencją tego są problemy finansowe firm, które w sektorze handlu częściami widać było od dawna.
Do tej pory producenci pojazdów, przyczep, motocykli oraz części byli względnie najsilniejszą grupą podmiotów w branży motoryzacyjnej. Ich zadłużenie stanowi zaledwie 5 proc. łącznego zadłużenia w tym sektorze. Inaczej w przypadku sprzedawców i serwisantów, których zadłużenie wynosi 95 proc. Dłuższe przestoje w produkcji mogą mieć jednak katastrofalne skutki zarówno dla samych wytwórców, jak i dla pozostałych podmiotów działających w branży motoryzacyjnej. Jeśli ich problemy z płynnością finansową pogłębią się, to prędzej czy później ta sytuacja znajdzie swoje odzwierciedlenie również w naszej bazie danych.
Adam Łąckiprezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów BIG SA
Zdecydowana większość, czyli 60 proc. zobowiązań motoryzacyjnych, to długi dystrybutorów części oraz pojazdów (265,1 mln zł), a 35 proc. całego zadłużenia należy do warsztatów (155,8 mln zł). Jako że te dwie gałęzie motoryzacji są mocno uzależnione od producentów, może to w najbliższym czasie rzutować negatywnie na ich sytuację finansową. Potwierdzają to również wyniki badania „Przemysł, handel i usługi w motoryzacji” przeprowadzonego w lipcu 2021 r. przez MotoFocus.pl na zlecenie SDCM i Santander Bank Polska. 96,5% dystrybutorów części motoryzacyjnych biorących udział w badaniu wskazało, że w pandemii występują problemy (lub istotne problemy) w dostawach lub dostępności części u producentów.
Kto czeka na pieniądze?
Najwięcej zadłużonych warsztatów, producentów i dystrybutorów znajduje się w województwach: mazowieckim (92,9 mln zł), śląskim (69,1 mln zł) oraz wielkopolskim (49,4 mln zł). Na drugim biegunie, czyli z najmniejszym zadłużeniem, są firmy z woj. opolskiego, podlaskiego i lubuskiego. W tych regionach łączne długi przedsiębiorstw motoryzacyjnych nie przekraczają 10 mln zł.
Średnie zadłużenie jednej firmy motoryzacyjnej wynosi 35 510 zł, ale rekordzista – hurtownia motoryzacyjna ze Śląska, zalega swoim wierzycielom na blisko 4,8 mln zł.
Najwięcej, bo 212 mln zł, stanowią zaległości wobec instytucji finansowych i ubezpieczeniowych, 133,7 mln zł mają do odzyskania fundusze sekurytyzacyjne i firmy windykacyjne, a 35,4 mln zł pragną odzyskać wierzyciele z branży handlowej.
Mikrofirmy z problemami
W najtrudniejszej sytuacji są przedstawiciele najmniejszych firm, którzy stanowią 95% wszystkich dłużników motoryzacyjnych. Ponad 10 tys. jednoosobowych działalności gospodarczych ma na koncie w sumie 328,6 mln zł zaległych zobowiązań finansowych. To właśnie w takich przedsiębiorstwach bardzo często lawinę problemów finansowych wywołuje już jedna niezapłacona faktura. Z danych firmy faktoringowej NFG wynika, że w 2021 r. mikroprzedsiębiorstwa motoryzacyjne dość chętnie sięgały po faktoring, mając świadomość, że w ten sposób ochronią swą działalność.
Zdecydowana większość tych przedsiębiorstw, bo 61 proc., to małe warsztaty. Tylko w tym roku sfinansowaliśmy ich faktury na łączną kwotę 4,4 mln zł, choć zakładam, że z każdym miesiącem ta wartość będzie rosła. Nie tylko z uwagi na coraz większą potrzebę ochrony płynności finansowej, ale też ze względów rozwojowych czy inwestycyjnych. Przykładowo, część warsztatów już niebawem będzie musiała zainwestować w dodatkowe szkolenia, bo obecnie blisko 66 proc. z nich nie jest przygotowana na naprawę pojazdów hybrydowych czy elektrycznych. Tymczasem, zgodnie z polityką klimatyczną Unii Europejskiej, to właśnie pojazdy nisko- i zeroemisyjne zaczną wypierać popularne w Polsce silniki spalinowe. Aby utrzymać działalność i spełnić nowe wymogi, małe serwisy będą musiały się przekwalifikować, a co za tym idzie, pozyskać środki na finansowanie tego typu inwestycji.
Dariusz Szkaradekprezes Zarządu firmy faktoringowej NFG
Średnia wartość faktury przekazanej przez firmy motoryzacyjne do finansowania w ramach eFaktoringu to 6649 zł, zaś średni przyznany limit to 29 tys. zł. Taka kwota, zdaniem NFG, może być przeznaczona na szkolenia personelu w zakresie napraw pojazdów hybrydowych lub elektrycznych lub też na inne bieżące rachunki, opłaty i podatki, zakup materiałów do firmy czy choćby wynagrodzenia dla załogi. Dodatkowo, w przypadku opóźnień z płatnościami ze strony kontrahentów faktoring może być dobrym sposobem na dyscyplinowanie opieszałych płatników.
Tym bardziej, że branża motoryzacyjna ma również swoich dłużników.
Według naszych danych, kontrahenci są jej winni 61,3 mln zł. W tym najwięcej, bo 22,5 mln zł zalegają firmy handlowe, 16,5 mln zł transportowe, a 5 mln zł przemysłowe.
Adam Łąckiprezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów