Informacje prasowe
Czwartek, 21 lutego 2013 r.
Last minute turystyki
Poprzedniego lata Polacy pilnie i w napięciu śledzili serial telewizyjny o przygodach turystów, którzy utknęli w egzotycznych zakątkach świata. I nie chodzi tu o znaną i cenioną produkcję „Lost. Zagubieni”, ale o zmagania polskich wycieczkowiczów, którzy starali się wrócić do domów z zagranicznych wojaży. Czy tego lata będziemy świadkami kolejnego sezonu tego serialu?
Dla branży turystycznej minione wakacje były okresem bardzo gorącym. Jedną z atrakcji kilkunastu biur podróży była „wycieczka po odszkodowanie”, a dla wielu Polaków zwrot „last minute” zaczął oznaczać czas, jaki dzieli ich biuro podróży od upadku.
Zaufanie wyparowało na gorącej plaży.
Ubiegłoroczny sezon branża turystyczna zakończyła ze sporym długiem - głównie zaufania, ale również finansowym.
– Po serii lipcowych bankructw w sierpniu zmniejszyła się liczba biur podróży i agencji turystycznych notowanych w Krajowym Rejestrze Długów. Ich liczba zmalała z 446 do 387. Ale pod koniec 2012 roku i na początku tego, liczba dłużników znowu zaczęła rosnąć. Jest ich 429, a łączna suma zadłużenia wynosi prawie 8,6 miliona złotych. W drugiej połowie roku obserwowaliśmy porządkowanie tego rynku – słabe biura znikały z rynku, a najwięksi gracze przejmowali klientów mniejszych biur wzmacniając swoją pozycję. Ale trudno w tej chwili jednoznacznie stwierdzić, że to uzdrowiło branżę. Poziom zadłużenia jest nadal wysoki, a czynniki zagrożenia nie zniknęły – mówi Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
To, co stało się z branżą turystyczną w ubiegłym sezonie nie jest niczym niezwykłym. Działalność biur podróży zawsze wiąże się z dużym ryzykiem. Zmienne kursy walut, wahania cen ropy, niepewna sytuacja polityczna w najczęściej odwiedzanych krajach, zależność od zagranicznych operatorów itp. – to wszystko sprawia, że w tej branży ciężko dokonać właściwych kalkulacji, a więc i oszacować ryzyko. Dlatego w czasie kryzysu, gdy na rynku pojawi się jakieś zawirowanie, a któryś z wielu czynników ryzyka się uaktywni, biura podróży upadają seryjnie. Oczywiście, w głównej mierze te małe i dopiero startujące w biznesie. Nie mają one bowiem „poduszki ochronnej” w postaci wystarczających środków obrotowych. Duże i doświadczone biura podróży częściej dysponują rezerwami finansowymi, które w razie kryzysu mogą być uaktywnione i pokryć nieprzewidziane wydatki. Małe firmy w takich sytuacjach ratują się głównie poprzez płacenie za jednych klientów wpłatami innych. W ten sposób powstaje „turystyczna piramida finansowa”, a biura podróży ciągną takie działania z myślą, że może niedługo karta się odwróci. Często aż do momentu, gdy na ich kontach nie zostaje nic.
Wakacyjne zyski zamrożone
Eksperci prognozują niewielki wzrost liczby polskich turystów w tym roku – zarówno tych wyjeżdzających za granicę, jak i tych, którzy wakacje będą spędzali w Polsce.
– W turystyce krajowej w 2013 roku przewidujemy minimalny wzrost liczby podróży na poziomie 2-3% - mówi dr Krzysztof Łopaciński, dyrektor Instytutu Turystyki – a wydatki na krajową turystykę w 2013 roku powinny być wyższe o ok. 5%. W zagranicznej turystyce w 2013 roku można mówić o nieco większym wzroście liczby wyjazdów - na poziomie 3-4%. Powinniśmy spodziewać się również wzrostu wydatków o 5-10% w stosunku do 2012 roku.
Tegoroczne wakacje dla branży turystycznej będą szczególnie ważne. Pokażą, czy i na ile zaufanie klientów zostało utracone. Będą również testem dla całej branży, sprawdzającym, czy organizatorzy wycieczek wyciągnęli lekcje z poprzedniego sezonu i nauczyli się lepiej zabezpieczać interesy swoich klientów, a tym samym rozpoczną proces odbudowy zaufania.
– Osoba, która straciła pieniądze lub doznała innych strat psychologicznych, na pewno będzie bardziej wyczulona na daną czynność i kilkukrotnie zastanowi się zanim podejmie podobną decyzję. Jednak wraz z czasem, gdy zobaczymy, że inne biura podróży funkcjonują sprawnie i są bezpieczne, reakcja ta będzie wygaszana - uważa Jakub Traczyk, psycholog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.
Postawę wyczekiwania widać już teraz w działaniach klientów. Coraz więcej osób wykupuje wakacje zgodnie z zasadą „ostatniej minuty”, czyli czekają z zapłatą za wycieczkę do ostatniej chwili. Ponad 70% klientów wpłaca pieniądze do biura podróży nie wcześniej niż 2 tygodnie przed wyjazdem. To w oczywisty sposób rodzi dla organizatorów wyjazdów liczne problemy, ponieważ rezerwacje samolotów i pokoi w hotelach trzeba dokonywać z dużym wyprzedzeniem, a przez to zwiększa się ryzyko prowadzenia działalności. Za zarezerwowane miejsca, bez względu na to, czy ktoś z nich skorzysta czy nie, trzeba będzie zapłacić. To koszt, który branża turystyczna musi zapłacić za utratę zaufania podczas ubiegłorocznego sezonu.
Wakacyjna zimna kalkulacja
Należy pamiętać, by decyzję o wyborze biura podróży i sposobie spędzenia gorących wakacji, podejmować z zimną kalkulacją. Ofertę organizatora wycieczki należy przeanalizować w domu, by ustrzec się wpływu „wakacyjnego klimatu”, który jest aranżowany w biurach podróży. Nie należy również zbyt ufnie podchodzić do gorących ofert niszowych biur podróży. Przed podjęciem decyzji należy porównać zarówno oferty biur podróży, jak również sprawdzić ich wiarygodność.
– W przypadku wyboru biura podróży potencjalni wczasowicze mogą zamiast zimnej kalkulacji bazować na tzw. heurystyce afektu. Polega ona na tym, że jeżeli myśl o wyjeździe na wakacje wzbudza w nas pozytywne emocje, to będą one wpływać na naszą ocenę ryzyka - będziemy postrzegać daną opcję jako mało ryzykowną i przynoszącą duże korzyści – mówi Jakub Traczyk.
Jak zminimalizować ryzyko?
Jest kilka sposobów i narzędzi do wykorzystania przez spragnionych zagranicznych wojaży turystów, które pozwalają minimalizować ryzyko wyboru niewłaściwego biura podróży i zdobyć pewność, że wszystkie zapisy umowy między klientem a organizatorem jego wycieczki zostaną spełnione.
– Jeśli mamy taką możliwość i stać nas na zagraniczną wycieczkę, to nie powinniśmy sobie odmawiać wymarzonych wakacji. Ważne jest tylko, by sprawdzić, a nawet prześwietlić biuro podróży, z którego usług chcemy skorzystać – mówi Waldemar Sokołowski, prezes Rzetelnej Firmy.
Po pierwsze, trzeba sprawdzić, czy biuro podróży, którego ofertą jesteśmy zainteresowani, widnieje w rejestrze Centralnej Ewidencji i Wykazów Turystyki, który można znaleźć pod adresem www.turystyka.gov.pl . Dowiemy się tam od kiedy działa firma, jaki jest jej status prawny. A przede wszystkim, jaka jest wysokość sumy gwarancyjnej ubezpieczenia, z której w razie plajty biura podróży pokrywa się koszty związane z powrotem turystów do kraju. Wysoka suma gwarancyjna świadczy o dużych obrotach firmy i pośrednio wskazuje na jej stabilność finansową.
Po drugie, warto wybierać firmy, które są długo obecne na rynku i mają rozpoznawalną markę. Takie biura są lepiej przygotowane do działań w sytuacjach kryzysowych, a także bardziej zmotywowane i zdeterminowane, by zaspokajać potrzeby klientów. Ponieważ ich wartość tkwi nie tylko w biurach, umowach, nieruchomościach i na kontach bankowych, ale również w sile, reputacji i rozpoznawalności marki. I tej wartości nie będą chciały stracić. To oczywiście nie zapewnia pełni bezpieczeństwa, co pokazał ubiegłoroczny sezon wakacyjny. Nawet biuro podróży o znanej marce może upaść. Jednak rozpoznawalna marka biura podróży sprawia, że jego właściciele zrobią dużo więcej dla uratowania firmy, niż właściciele biur o mało znanym logo.
Po trzecie, należy sprawdzić w Krajowym Rejestrze Długów, czy biuro podróży, z którego usług chcemy skorzystać, nie jest dłużnikiem, bo to może być znak że ewidentnie nie radzi sobie na rynku. Należy również zwrócić uwagę na to, czy organizator wyjazdu posiada certyfikat Rzetelnej Firmy, dzięki któremu można łatwo sprawdzić jego wiarygodność finansową.
Doświadczenie minionych wakacji pokazuje, jak łatwo można się sparzyć na ofercie słonecznych wakacji wykupionych u niewłaściwego operatora lub pośrednika, i jak łatwo marzenia o wyjeździe na wakacje może się zmienić w marzenie o powrocie do domu. Zanim więc powierzymy swoje nadzieje i pieniądze w ręce biura podróży, należy najpierw je sprawdzić.
Zaufanie wyparowało na gorącej plaży.
Ubiegłoroczny sezon branża turystyczna zakończyła ze sporym długiem - głównie zaufania, ale również finansowym.
– Po serii lipcowych bankructw w sierpniu zmniejszyła się liczba biur podróży i agencji turystycznych notowanych w Krajowym Rejestrze Długów. Ich liczba zmalała z 446 do 387. Ale pod koniec 2012 roku i na początku tego, liczba dłużników znowu zaczęła rosnąć. Jest ich 429, a łączna suma zadłużenia wynosi prawie 8,6 miliona złotych. W drugiej połowie roku obserwowaliśmy porządkowanie tego rynku – słabe biura znikały z rynku, a najwięksi gracze przejmowali klientów mniejszych biur wzmacniając swoją pozycję. Ale trudno w tej chwili jednoznacznie stwierdzić, że to uzdrowiło branżę. Poziom zadłużenia jest nadal wysoki, a czynniki zagrożenia nie zniknęły – mówi Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
To, co stało się z branżą turystyczną w ubiegłym sezonie nie jest niczym niezwykłym. Działalność biur podróży zawsze wiąże się z dużym ryzykiem. Zmienne kursy walut, wahania cen ropy, niepewna sytuacja polityczna w najczęściej odwiedzanych krajach, zależność od zagranicznych operatorów itp. – to wszystko sprawia, że w tej branży ciężko dokonać właściwych kalkulacji, a więc i oszacować ryzyko. Dlatego w czasie kryzysu, gdy na rynku pojawi się jakieś zawirowanie, a któryś z wielu czynników ryzyka się uaktywni, biura podróży upadają seryjnie. Oczywiście, w głównej mierze te małe i dopiero startujące w biznesie. Nie mają one bowiem „poduszki ochronnej” w postaci wystarczających środków obrotowych. Duże i doświadczone biura podróży częściej dysponują rezerwami finansowymi, które w razie kryzysu mogą być uaktywnione i pokryć nieprzewidziane wydatki. Małe firmy w takich sytuacjach ratują się głównie poprzez płacenie za jednych klientów wpłatami innych. W ten sposób powstaje „turystyczna piramida finansowa”, a biura podróży ciągną takie działania z myślą, że może niedługo karta się odwróci. Często aż do momentu, gdy na ich kontach nie zostaje nic.
Wakacyjne zyski zamrożone
Eksperci prognozują niewielki wzrost liczby polskich turystów w tym roku – zarówno tych wyjeżdzających za granicę, jak i tych, którzy wakacje będą spędzali w Polsce.
– W turystyce krajowej w 2013 roku przewidujemy minimalny wzrost liczby podróży na poziomie 2-3% - mówi dr Krzysztof Łopaciński, dyrektor Instytutu Turystyki – a wydatki na krajową turystykę w 2013 roku powinny być wyższe o ok. 5%. W zagranicznej turystyce w 2013 roku można mówić o nieco większym wzroście liczby wyjazdów - na poziomie 3-4%. Powinniśmy spodziewać się również wzrostu wydatków o 5-10% w stosunku do 2012 roku.
Tegoroczne wakacje dla branży turystycznej będą szczególnie ważne. Pokażą, czy i na ile zaufanie klientów zostało utracone. Będą również testem dla całej branży, sprawdzającym, czy organizatorzy wycieczek wyciągnęli lekcje z poprzedniego sezonu i nauczyli się lepiej zabezpieczać interesy swoich klientów, a tym samym rozpoczną proces odbudowy zaufania.
– Osoba, która straciła pieniądze lub doznała innych strat psychologicznych, na pewno będzie bardziej wyczulona na daną czynność i kilkukrotnie zastanowi się zanim podejmie podobną decyzję. Jednak wraz z czasem, gdy zobaczymy, że inne biura podróży funkcjonują sprawnie i są bezpieczne, reakcja ta będzie wygaszana - uważa Jakub Traczyk, psycholog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.
Postawę wyczekiwania widać już teraz w działaniach klientów. Coraz więcej osób wykupuje wakacje zgodnie z zasadą „ostatniej minuty”, czyli czekają z zapłatą za wycieczkę do ostatniej chwili. Ponad 70% klientów wpłaca pieniądze do biura podróży nie wcześniej niż 2 tygodnie przed wyjazdem. To w oczywisty sposób rodzi dla organizatorów wyjazdów liczne problemy, ponieważ rezerwacje samolotów i pokoi w hotelach trzeba dokonywać z dużym wyprzedzeniem, a przez to zwiększa się ryzyko prowadzenia działalności. Za zarezerwowane miejsca, bez względu na to, czy ktoś z nich skorzysta czy nie, trzeba będzie zapłacić. To koszt, który branża turystyczna musi zapłacić za utratę zaufania podczas ubiegłorocznego sezonu.
Wakacyjna zimna kalkulacja
Należy pamiętać, by decyzję o wyborze biura podróży i sposobie spędzenia gorących wakacji, podejmować z zimną kalkulacją. Ofertę organizatora wycieczki należy przeanalizować w domu, by ustrzec się wpływu „wakacyjnego klimatu”, który jest aranżowany w biurach podróży. Nie należy również zbyt ufnie podchodzić do gorących ofert niszowych biur podróży. Przed podjęciem decyzji należy porównać zarówno oferty biur podróży, jak również sprawdzić ich wiarygodność.
– W przypadku wyboru biura podróży potencjalni wczasowicze mogą zamiast zimnej kalkulacji bazować na tzw. heurystyce afektu. Polega ona na tym, że jeżeli myśl o wyjeździe na wakacje wzbudza w nas pozytywne emocje, to będą one wpływać na naszą ocenę ryzyka - będziemy postrzegać daną opcję jako mało ryzykowną i przynoszącą duże korzyści – mówi Jakub Traczyk.
Jak zminimalizować ryzyko?
Jest kilka sposobów i narzędzi do wykorzystania przez spragnionych zagranicznych wojaży turystów, które pozwalają minimalizować ryzyko wyboru niewłaściwego biura podróży i zdobyć pewność, że wszystkie zapisy umowy między klientem a organizatorem jego wycieczki zostaną spełnione.
– Jeśli mamy taką możliwość i stać nas na zagraniczną wycieczkę, to nie powinniśmy sobie odmawiać wymarzonych wakacji. Ważne jest tylko, by sprawdzić, a nawet prześwietlić biuro podróży, z którego usług chcemy skorzystać – mówi Waldemar Sokołowski, prezes Rzetelnej Firmy.
Po pierwsze, trzeba sprawdzić, czy biuro podróży, którego ofertą jesteśmy zainteresowani, widnieje w rejestrze Centralnej Ewidencji i Wykazów Turystyki, który można znaleźć pod adresem www.turystyka.gov.pl . Dowiemy się tam od kiedy działa firma, jaki jest jej status prawny. A przede wszystkim, jaka jest wysokość sumy gwarancyjnej ubezpieczenia, z której w razie plajty biura podróży pokrywa się koszty związane z powrotem turystów do kraju. Wysoka suma gwarancyjna świadczy o dużych obrotach firmy i pośrednio wskazuje na jej stabilność finansową.
Po drugie, warto wybierać firmy, które są długo obecne na rynku i mają rozpoznawalną markę. Takie biura są lepiej przygotowane do działań w sytuacjach kryzysowych, a także bardziej zmotywowane i zdeterminowane, by zaspokajać potrzeby klientów. Ponieważ ich wartość tkwi nie tylko w biurach, umowach, nieruchomościach i na kontach bankowych, ale również w sile, reputacji i rozpoznawalności marki. I tej wartości nie będą chciały stracić. To oczywiście nie zapewnia pełni bezpieczeństwa, co pokazał ubiegłoroczny sezon wakacyjny. Nawet biuro podróży o znanej marce może upaść. Jednak rozpoznawalna marka biura podróży sprawia, że jego właściciele zrobią dużo więcej dla uratowania firmy, niż właściciele biur o mało znanym logo.
Po trzecie, należy sprawdzić w Krajowym Rejestrze Długów, czy biuro podróży, z którego usług chcemy skorzystać, nie jest dłużnikiem, bo to może być znak że ewidentnie nie radzi sobie na rynku. Należy również zwrócić uwagę na to, czy organizator wyjazdu posiada certyfikat Rzetelnej Firmy, dzięki któremu można łatwo sprawdzić jego wiarygodność finansową.
Doświadczenie minionych wakacji pokazuje, jak łatwo można się sparzyć na ofercie słonecznych wakacji wykupionych u niewłaściwego operatora lub pośrednika, i jak łatwo marzenia o wyjeździe na wakacje może się zmienić w marzenie o powrocie do domu. Zanim więc powierzymy swoje nadzieje i pieniądze w ręce biura podróży, należy najpierw je sprawdzić.