INFOLINIA: 71 74 74 700
czynna pon.-pt. 7:30–18:00
(Infolinia ogólna Kampanii KRD)

Skontaktuj się z nami

Informacje prasowe

decorative image
Wtorek, 26 maja 2015 r.
5 miliardów złotych długu alimenciarzy
29 200 zł jest średnio winien swojemu dziecku dłużnik alimentacyjny wpisany do Krajowego Rejestru Długów. To nawet kilka lat uchylania się od płacenia. Co prawda w ciągu ostatnich 6 lat spłacalność długów alimentacyjnych wzrosła do kilkunastu procent, ale to nadal daleko do standardów zachodnioeuropejskich. Póki co, alimenty wypłacane są z kieszeni podatników.
W bazie danych Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej znajduje się 190 tys. zobowiązań alimentacyjnych, o łącznej wartości 5 miliardów złotych. Rekordzista, za swój dług, który wynosi blisko 400 tys. zł, kupiłby dziecku mieszkanie w dużym mieście albo zapewniłby mu studia na bardzo dobrej, zagranicznej uczelni.

1685_KRD_DKS_Gminy_LP_button.jpg

Utrudnić życie dłużnikowi

1 lipca w życie wchodzi Ustawa z dnia 20 lutego 2015 r. o zmianie ustawy – Kodeks karny oraz niektórych innych ustaw, która rozwieje wątpliwości interpretacyjne wcześniejszych przepisów o dopisywaniu dłużników alimentacyjnych do biur informacji gospodarczej.

To bardzo dobra zmiana, ale to kropla w morzu potrzeb. Zmian wymaga cała ustawa o alimentacji, której zapisy zamiast pomagać uprawnionym do alimentów, w pewnym stopniu chronią dłużników – mówi Beata Mirska-Piworowicz, prezes Stowarzyszenia Damy Radę.

Choć ustawodawcy wymyślają coraz to nowe narzędzia do dyscyplinowania alimenciarzy, urzędnicy twierdzą, że mają związane ręce. Niepłacący są bowiem bardzo sprytni.

Dłużnicy są biegli w przepisach. Nasze prawo jest za mało surowe, większość zapisów można obejść, a dłużnicy alimentacyjni doskonale wiedzą, jak to zrobić – tłumaczy Rafał Kasprzak z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Olsztynie.

Nie do końca zgadza się z tym mecenas Lesław Szcześniak z kancelarii prawnej Via Lex.

Wąskim gardłem wcale nie są przepisy, tylko ich egzekucja. Możliwości, które daje nam ustawodawca jest wiele, ale trzeba pamiętać, że nie ma złotego środka. Na każdego dłużnika działa inna motywacja. Jeden przestraszy się umieszczenia w  Krajowym Rejestrze Długów, innego do zapłaty może zmotywować utrata uprawnień do kierowania samochodem, a jeszcze innego wyrok sądowy w postępowaniu karnym. Im więcej jednak utrudnień, z którymi dłużnik musi się zmierzyć, tym większa szansa, że spłaci zadłużenie – wyjaśnia mecenas.

Nie zawsze więc to przepisy są ograniczeniem. Często wystarczy dobrać odpowiednie narzędzie motywujące dłużnika do spłaty zadłużenia.

- Niepłacenie alimentów to raczej problem kulturowy niż prawny. Gdyby konsekwentnie stosować istniejące przepisy, odsetek wyegzekwowanych alimentów byłby znacznie wyższy. Mimo tego, że od 2008 roku odzyskaliśmy na rzecz poszkodowanych dzieci 3 mld zł, co stanowi 25% zobowiązań alimentacyjnych wpisanych do Krajowego Rejestru Długów, to często słyszymy od pracowników ośrodków pomocy społecznej, że mają opory przed wpisywaniem dłużników do KRD, bo w ten sposób zablokują im dostęp do kredytów, telefonów itp. Bardziej martwimy się losem dłużnika niż pokrzywdzonego dziecka – mówi Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.

Jesienią 2008 roku Krajowy Rejestr Długów wspólnie ze stowarzyszeniami Damy Radę i Pozwól żyć oraz fundacją MaMa zorganizował kampanię społeczną „I wszyscy się dowiedzą”. W jej ramach dzieci, które nie otrzymywały alimentów, miały wysyłać do swoich niepłacących rodziców specjalną kartkę pocztową wydrukowaną na zlecenie KRD z informacją jak wygląda życie dziecka pozbawionego pieniędzy na utrzymanie. Interweniował ówczesny Rzecznik Praw Obywatelskich zwracając uwagę, że wysłanie takiej kartki może stanowić naruszenie prawa do prywatności dłużnika alimentacyjnego, a w konsekwencji stanowić dla niego podstawę roszczeń wobec nadawcy.

Sposób na alimenciarza

Po zmianie przepisów w ruchu drogowym, w wyniku których kierowcy po przekroczeniu prędkości o 50 km/h w terenie zabudowanym tracą prawo jazdy na 3 miesiące, od razu można zauważyć, że bardziej stosują się do ograniczeń prędkości. Utracić prawo jazdy można również za to, że nie płaci się za alimenty.

To narzędzie mogłoby być bardzo skuteczne, ale w praktyce o zatrzymanie prawa jazdy z tytułu niepłacenia alimentów jest bardzo trudno. Wystarczy, że dłużnik wykaże się minimalną chęcią współpracy, a więc chociażby zgłosi się na wywiad alimentacyjny, czy dokona jakichkolwiek wpłat z tytułu zadłużenia i już nie ma mowy o przesłance uporczywego uchylania się od alimentacji - a to ona warunkuje ewentualny wniosek o zatrzymanie prawa jazdy oraz wniosek do prokuratury o przestępstwie niealimentacji. Ponadto wielu dłużników zwyczajnie nie posiada wcale praw jazdy lub też już dawno je utracili z innych powodów. Dodatkowo cały proces jest bardzo kosztowny – dodaje Kasprzak.

Bezwzględne stosowanie tego przepisu jednak nie zawsze przynosi wymierne korzyści.

Każdy kij ma dwa końce i tak jest również w tym przypadku  – mówi mecenas Szcześniak. - Jeśli zabierzemy prawo jazdy osobie, która pracuje w tak zwanej „szarej strefie”, a do pracy dojeżdża autem, może być to dla niej odpowiednia motywacja, jeśli zaś która będzie to osoba, która szuka pracy, ograniczymy szanse na jej znalezienie i tym samym spłatę zadłużenia – wyjaśnia.

Czas na zmiany

Nawet milion dzieci pozbawionych jest zasądzonych alimentów i opieki ze strony państwa – wyliczyła niedawno wicemarszałek Sejmu Wanda Nowicka podczas konferencji „Fundusz do poprawki”. Liczba ta z roku na rok rośnie, bowiem zmienia się sytuacja gospodarcza, a progi uprawniające do otrzymywania pieniędzy z funduszu alimentacyjnego, pozostają te same od 2007 roku. Według Ustawy z dnia 7 września 2007 r. o pomocy osobom uprawnionym do alimentów, dochód osoby uprawnionej do otrzymywania pieniędzy z tego tytułu nie może przekroczyć 725 zł w przeliczeniu na osobę. Inaczej mówiąc, kobieta, która ma zasądzone alimenty na jedno dziecko, nie może zarabiać wiele więcej niż pensję minimalną. To jednak często za mało na godne życie. Gdy ich zarobki są wyższe, w walce z nierzetelnymi ojcami, muszą radzić sobie same.

Kontrowersji jest więcej i można by je wymieniać w nieskończoność.  Najwięcej jednak budzą warunki, które trzeba spełnić, by ubiegać się o pieniądze z Funduszu Alimentacyjnego – m.in. maksymalne zarobki, wypłaty nie wyższe niż 500 zł na jedno dziecko, dochód liczony na podstawie średniej z 12 miesięcy.

To bardzo krzywdzące dla osób, które lepiej radzą sobie w życiu. Takie osoby również powinny mieć wsparcie ze strony państwa – uważa mecenas Szcześniak. – Gdy jednak nie otrzymujemy takiej pomocy, najlepszym rozwiązaniem jest skorzystanie z usług prawnika, który wie, jak poradzić sobie z  problemem. Mając wyrok sądowy, można też wpisać dłużnika do Krajowego Rejestru Długów, co utrudni mu zawieranie umów czy branie pożyczek – dodaje mecenas.

Alimenciarz wykluczony społecznie

Samorządy wskazują, że podstawowym problemem w egzekwowaniu alimentów jest ukrywanie dochodów i majątku przez zobowiązanych do płacenia. Oprócz zmiany prawa, należy więc uświadomić społeczeństwu, że dłużnik alimentacyjny okrada własne dzieci. Zwrócić na to uwagę powinni głównie pracodawcy, którzy chronią interesy dłużnika, dając im możliwość pracy „na czarno”.
W wielu krajach europejskich osoby niepłacące alimentów są wykluczane społecznie, traktowane jak przestępcy.

- Niepłacenie alimentów jest przejawem przemocy ekonomicznej tym dotkliwszej, że dotyczy bezpośrednio dzieci. Jest to przestępstwo i okradanie własnych dzieci – zwraca uwagę Iwona Janeczek ze Stowarzyszenia „Dla naszych dzieci”.